Wczoraj wieczorem było już za zimno na spacer z Mi w chuście a na wyciąganie wielkiego wózka (taka terenówa bo mieszkamy przy lesie) nie miałam ochoty, no a z "piesełami" wyjść trzeba- wykonałam telefon (bo pokonanie 15 schodków to ogromny wysiłek ;D):
- Mamo... Mogłabyś...
- Już schodzę!
Zachciało mi się studiować... Zjazd co 2 tygodnie, TataMi często pracuje w weekendy, załatwiłam indywidualny tok nauczania, trudno będę nadrabiać...
- Przecież ja się mogę nim zająć, nie ma problemu.
- Ale tak cały dzień, no co Ty
- Nie marudź tylko jedź na uczelnię
A Dziadzia...? Złoty człowiek od zadań technicznych.
Wspominałam o wielkim fotelu wyciągniętym z czeluści piwnicy...
W naszym "hammer(ze)"(wózku) odpadło kółko, bo używka ale i tak wypasiona. Wracamy ze spaceru:
- Dziadzai, Dziadzia kółko odpadło!
- Jak odpadło?
- No normalnie wzięło i odpadło...
- Jak Ty jeździsz?!
- Normalnie, przed siebie.
Żeby nie było zbyt różowo i słodkopierdząco to powiem otwarcie, często są upierdliwi i marudni ale i tak ich kochamy :*
A teraz się pochwalę pięknym "dziełem sztuki" wykonanym własno ręcznie (nożnie) przez MałegoMi (zdjęcie kiepskie ale fotograf ze mnie żaden ,wkońcu mam od tego ludzi, prawda aGwer? :*KLIK ;))
Ktoś ciekaw jak to zrobione? To masa solna:
- szklanka mąki
- szklanka (drobnej) soli
- 1/2 szklanki wody
Ale cudowny prezent!
OdpowiedzUsuńMówiłam, że na jednym kawałku będzie wyglądać super :) Świetnie Wam wyszło!
Ale po rozmiarze tej stopencji się boję czy buciki za małe nie będą!! :D :*
ręka jak stopa :P nie ma po kim byś mała :D
Usuńojoj.. a jednak stopę, to chyba będzie miał zaraz większą ode mnie...
OdpowiedzUsuńAle bardzo fajnie Wam to wyszło :)
Aga