Drogi Czytelniku,

Jeśli przeczytałaś/eś notkę zostaw po sobie ślad, jestem ciekawa Twojej opinii, jaka by nie była.
Dziękuję i pozdrawiam :D

czwartek, 23 stycznia 2014

Kinect mój przyjaciel czy wróg?

Postanowienie było takie, że dobijemy do "sylwetki czempiona", teraz plan zakłada nie wyglądanie jak "obły robal".
Najgorsze we wracaniu do wagi jest wyjście z domu,jak powiada kolega Kuba:
Wiesz co jest najgorsze w bieganiu? To, że trzeba wstać z kanapy i biec.
Ja mam takie podejście do aktywności jako takiej, więc do mnie mój trening przyszedł sam, początkowo w postci gierek na Kinecta(Kinect Adventures), które były świetną zabawą jednocześnie powodując zakwasy (bo jak czyimś głównym treningiem przez prawie rok było otwieranie lodówki to trudno żeby ich nie było), a ostatnio (niestety) w postaci osobistego trenera (Kinect training z Nike), który katuje mnie dobranymi (akurat!) do mojej kondycji ćwiczeniami.
Pierwszy tydzień był masakrą, po rozgrzewce (nie wiem na jakiej planecie to co kazali mi robić nazwane jest rozgrzewką) padałam na twarz absolutnie nie miałam zamiaru dalej ćwiczyć, ale to był czas dążenia do "sylwetki czempiona", więc wyzywałam niewinnego i nic nie kumającego awatara pana trenera i ledwo zipiąc ćwiczyłam dalej. Ćwiczyć trzeba regularnie tak jak się ustaliło w ustawieniach początkowych, bo jak nie to Cię trener wyzywa (mobilizuje :P).
Ku mojemu zdziwieniu po 4 tygodniach męczarni i zrobieniu tzw. testu sprawności moje wyniki się poprawiły, myślę sobie kantują żeby mnie dalej terroryzować, ale nic "obłym robalem" nie chcę pozostać, więc jazda druga seria 4 tygodniowa i... HaHa nie kantują, nie potrzebuję już tyle czasu na odpoczynek między ćwiczeniami, nadal padam na twarz ale pot się ze mnie nie leje ciurkiem, waga twierdzi, że schudłam 2kg w miesiąc ekspertem nie jestem nie wiem czy to dużo czy mało, mi wystarczy :) (mogę dodać, że potrafię wciąć tabliczkę czekolady na raz a schudłam, to coś znaczy...?)
TataMi widząc moje poświęcenie też zaczął trening i póki co wyzywa nic nie kumającą panią trener, zobaczymy na ile wystarczy mu zapału... :*
Ogólnie rzecz ujmując Kinect był dobrym zakupem ale nie jestem pewna czy stał się moim przyjacielem czy wrogiem.
Wiem, na pewno, że systematyczność to mój wróg ale na jakiś czas chyba zostaniemy kumplami :D

1 komentarz: