Drogi Czytelniku,

Jeśli przeczytałaś/eś notkę zostaw po sobie ślad, jestem ciekawa Twojej opinii, jaka by nie była.
Dziękuję i pozdrawiam :D

piątek, 18 lipca 2014

Pobawimy się?

Uwelbiam Mimkowe zabawki, chyba bardziej niż on sam... Może to i dobrze, może będzie kreatywny i sam będzie wymyślał zabawy, a nie snuł się po domu z brzęczącym nuudzi mi się... Poczekamy zobaczymy co z tego łobuziaka wyrośnie :)
Ostatnio wpadło do nas kilkoro znajomych, każdy znalazł coś dla siebie do zabawy. Autko, pluszak, grające coś... :), ciekawie obserwuje się dorosłych ludzi, którzy są bardziej zafascynowani zabawkami dziecka niż ono samo :)
Jakoś tak u nas jest (nie wiem czy nie w większości rzypadków), że każdy kto przychodzi do Mi twierdzi, że trzeba coś przynieść i tym optymistycznym akcentem z naszego założenia, że młody nie będzie miał biliatda zabawek zostało tylko wspomnienie. Nie narzekam, absolutnie, bo to miłe kiedy Mi dostaje nową zabawkę i tak się nią zachwyca przez 30 sekund lub do momentu wyjęcia jej z opakowania. Taki numer nam zrobił w sklepie, tak bardzo wyciągał rączki do zabawki na półce, pokrzykiwał do niej, a że zbliżał się dzień dziecka postanowiliśmy kupić mu "coś co mu się podoba", podobało i owszem do momentu aż za nią zapłaciliśmy i wyjęliśmy z opakowania, teraz leży małpka samotna i smutna w kącie kojca bo Mi woli drzeć gazety :P
Osobiście uwielbiam zabawki Fisher Price, są dobrze wykonane i rzeczywiście "robią" to co mają zawarte w opisie. Gdzieś czytałam, że często takie zabawki można spotkać w lupmpeksach, no ja niestety się  nie spotkałam i Mi naciągnął dziadka na zakup Szczeniaczka Pchaczka, wiem, wiem Młody jest za mały na niego, na razie wali go po nosie i szarpie za pyszczek ale mam nadzieję, że się do niego przekona i będzie się nim chętnie bawił. Piesek jest śmieszny i rzeczywiście wydaje te 50 różnych dźwięków jak obiecują na opakowaniu, jest estetycznie wykonany, ale kółka nie za bardzo chcą się kręcić po panelach... :( Tak chciałam się podzielić moją miłością do Mimkowej zabawki.
Mi raczej preferuje zabawę tertą, gazetą, konkretnie darciem jej na mikroskopijne strzępki, plastikową butelką, tu fascynacja skupia się na odklejeniu etykiety i chałasie. Jedyną zabawką, zabawkową są kolorowe kubeczki, które maluch przesuwa, bierze do buzi lub udzerza jesdnym o drugi.
Jakoś specjalnie nie martwi mnie brak zainteresowania Mi zabawkami, tak jak pisałam na początku, może rzadziej usłyszę Maamo, nudzi mi się... :). Chociaż od kilku dni młodego bardzo interesują autka a konkretniej ich koła, także wszystko zmierza w dobrym kierunku ;)

3 komentarze:

  1. to nie wiesz, że faceci chcą mieć dzieci, żeby znowu móc pobawić się klockami lego? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi zanim się urodził miał juz sterowane autko także nic mnie nie dziwi :D

      Usuń
  2. to tak zwany atest ojcowski :)

    OdpowiedzUsuń